piątek, 4 lipca 2014

Niechciane dziecko Warsa i Sawy



Niechciane dziecko Warsa i Sawy
Pierwsze wzmianki o wsi Siekierki pochodzić mają z XIII wieku.

Zaczęło się na wesoło. Władający tym zakolem „królowej polskich rzek”, hrabia Lubomirski, uznał za konieczne ufundowanie na tym terenie pawilonu rozrywkowego. August II Mocny uznał te okolice za wspaniały teren łowiecki.

Nie wszystek zwierzynę wybił, bo piszący te słowa i mieszkający w tej okolicy może zaświadczyć, że widywał tutaj o poranku serniki, kuropatwy, zające i pawie, biegające pośród malowanych żytem pól.

Osiedlanie na lewobrzeżnej Kępie Bełk, obecnych Siekierkach, rozpoczęło od się spontanicznego powstawania wiejskich zagród, które osadzono na łąkach, pastwiskach, nieużytkach i pośród lasów. Mieszkańcy dostarczali do Warszawy płody rolne, usługi, wyplatane koszyki i wozili piasek z nad Wisły.  W końcu, osadę tą przypisano do Gminy Mokotów i parafii Wilanów. W roku 1916 Siekierowianie doczekali się możliwości noszenia dumnego miana Warszawiaków.

Nie zmieniło to ich służebnej roli, jaką pełnili dla stolicy. Z niebytu wydobył tą biedną osadę dopiero Stefan Starzyński, budując szkołę, która istnieje do dzisiaj. Później powstają już tylko olbrzymie, nigdy niezrealizowane plany.

Dla Warszawy powstała olbrzymia Elektrociepłownia Siekierkowska oraz Trasa Siekierkowska z mostem. Co z tego wszystkiego mają autochtoni? Czego im brakuje do szczęścia? Bardzo wiele. Ale o tym potem.

Wielkie zawieruchy historyczne niczego nie oszczędziły temu zakątkowi Warszawy. Hitler i Stalin tu też zrobili, co swoje. Po Powstaniu Warszawskim koledzy Hitlera  rozkazali stawienie się 120 ludziom w zamienionej na koszary szkole. Pod karabinami odprowadzono ich na al. Szucha, gdzie większość rozstrzelano. Domostwa spalono, dwór i folwark zniszczono.

Po wyzwoleniu nas przez Stalina nastał nam namiestnik Bierut. Rozumiał on bardzo dobrze, na czym polega Rewolucja i natychmiast wprowadził wywłaszczające dekrety. Do dzisiaj Warszawa nie może dojść do siebie po tej grabieży. Zahamowało to inwestycje i zasiedlenia. Do dzisiaj wchodząc do Urzędu słyszy się od drzwi, że przez Dekret Bieruta– nic nie można załatwić.

Jest jednak kilka rzeczy, które służą Siekierowianom. Należy tu napisać kilka słów o niedawno zbudowanym sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży oraz mieszczącej się w nim szkole. Powstało ono w miejscu, w którym w roku 1946 zauważono objawienia Matki Boskiej. Piękna architektura świątyni widoczna jest z daleka.

W roku 1926 wybudowano wał przeciwpowodziowy dający do dzisiaj ludziom poczucie bezpieczeństwa w chwilach, gdy Wisła pokazuje swoje dzikie oblicze. W słoneczne dni można tu spotkać spacerowiczów, cyklistów i wędkarzy.

A teraz złe wiadomości. Już w latach 60. ubiegłego stulecia Olgierd Budrewicz opisywał: Siekierki składają się z kilku garści czerwonych domków, rozrzuconych po polach i łąkach, niekiedy powiązanych ze sobą czymś w rodzaju drogi. Do dzisiaj niewiele się zmieniło. Największa ulica – Bartycka – jest wizytówką Siekierek. Dziurawa jak durszlak, bez kanalizacji deszczowej i chodników na całej swojej długości.

Inne, pomniejsze uliczki to goła ziemia z ogromnymi kałużami, które gdy wysychają latem dają możliwość sprawdzenia wytrzymałości samochodów. Rodeo samochodowe trwa w najlepsze w porze deszczowej. Na Bartyckiej, pomimo pobudowanych obok drogi dużych zbiorników deszczowych, nadmiar wody zamienia się w olbrzymie kałuże. Wszystko to przypomina skądinąd znane regiony świata, gdzie w porze suchej wznoszą się tumany kurzu, a w deszczoweji powstają błotniste jeziorka

Miasto chce, aby drogi budowali deweloperzy. Ci odmawiają podwyższania kosztów inwestycji, tłumacząc się niemożliwością uzyskania wyższej ceny za 1 m2 mieszkania na rynku warszawskim. Prywatni właściciele terenów pod przyszłe drogi ciągają miasto po sądach (nie tylko polskich) w celu uzyskania odszkodowania za zmniejszoną wartość swojej własności.

To nie wszystko. Na tę samą melodię w powiększonym o spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe i instytucje składzie negocjuje się z Miejskimi Wodociągami odbiór ścieków komunalnych. Ścieki komunalne są tu odprowadzane przez instalację podciśnieniową. Wszystko, co wydalimy przez rury kanalizacyjne ze swojego mieszkania trafia do specjalnych zbiorników, by dalej poprzez zassanie wędrować w górę do następnych zlewni. W razie przejścia na system normalnej kanalizacji infrastruktura ta nie będzie przydatna do dalszego użytku.
Wszyscy mieszkańcy – w tym również niżej podpisany - przywykliśmy do tego, co mamy i dla świętego spokoju nie chcą nowych, olbrzymich miejskich arterii i spektakularnych inwestycji.
Czy zapomniano, że wszyscy jesteśmy dziećmi tych samych rodziców - Warsa i Sawy?
Romuald Styszyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz