wtorek, 19 sierpnia 2014



Jaka jest liczba ofiar Powstania Warszawskiego?
 
Nie ma jednej. Jest ich tyle, co „prawd politycznych” o Powstaniu. Mówi się, że podczas wojny propaganda zastępuje prawdę. Dzisiaj ofiary tego ludobójstwa milczą w grobach – bezimiennych lub zgoła nieznanych.
Przytaczam tu opnie katów, uczestników, historyków i polityków. O własną jest mi bardzo trudno.
Reinefarth, dowódca wojsk niemieckich, na drugi dzień po upadku powstania zameldował służalczo Hitlerowi wynik 200 tys. zlikwidowanych. To pierwsza, nazistowska liczba.
Stalin uznał, że nic się nie stało, a ludzi jest przecież „mnogo”.  Nieokreślona, czerwona liczba.
Państwa zachodnie kokietowały Wielkiego Wodza Rosji, Józefa, i nabrały wody w usta. Milcząca, obłudna liczba.
Wyższe dowództwo Powstania na drugi dzień klęski budowało już jego legendę. Liczba nie była do tego potrzebna.
Po wojnie nowa władza udawała, że Powstania w ogóle nie było.  Ot, krótka awantura wywołana przez polskich szaleńców z Londynu, która obróciła się przeciwko prostemu ludowi Stolicy i otumanionej, bohaterskiej młodzieży. Strach nie ułatwiał zadawania pytań o to, co wówczas robili Sowieci i ich polscy towarzysze. W efekcie liczba nie była wymieniana.
Polscy, londyńscy emigranci, skłóceni od klęski wrześniowej, po roku 1944 utrzymywali antagonizm miedzy sobą i nową władzą ludową. Mamy liczbę antagonistyczną.
Można by tak żonglować propagandowymi wyliczeniami, gdyby nie sumienie. Nie każdy je ma. Niemcy przyjechali na rocznice i przeprosili. Byli na Woli i pod pomnikiem ofiar, złożyli kwiaty. Poprosili o przebaczenie.
Wszyscy znamy katów. Niemieckich nazistów, którzy sumienie zastąpili rozkazami Hitlera i swoją wrodzoną solidnością w ich wykonywaniu. Na temat udziału rosyjskich, kałmuckich i ukraińskich faszystów historycy do tej pory nie potrafią przyjąć wspólnego stanowiska. Pragmatyczni okupanci zatrudnili do pomocy przy budowie swojej Tysiącletniej Rzeszy wszystkich chętnych, z kryminalistami włącznie. Ci, co przeżyli mówią, że słyszeli u oprawców wszystkie języki słowiańskie. Siepacze Hitlera, urodzeni barbarzyńcy z prawem zwycięzcy do grabienia dla własnej korzyści, gwałcenia kobiet i mordowania własnymi rękami dali upust swym najczarniejszym pragnieniom. Każdy normalny człowiek może doznać traumy, gdy próbuje poznać szczegóły.
Zróbmy to, co do nas należy. Odnajdźmy groby naszych pomordowanych i zapalmy na nich świeczki.
Największa znana nekropolia to cmentarz na Woli. Leżą tam szczątki 60 tysięcy nierozpoznanych cywili oraz 18 tysięcy powstańców. Okupanci Warszawy z wrodzonym sobie poczuciem konieczności zachowania porządku spalali ofiary swojej zbrodniczej działalności na wielkich pryzmach. Po wojnie zebrano 12 ton spopielonych szczątków. Ilość chowanych w prowizorycznych, ogromnych trumnach niezidentyfikowanych ofiar liczono na wagę. Trudno jest przyswoić sobie tak makabryczną informacje.
Można powiedzieć, że cała Warszawa była w roku 1944 jednym wielkim cmentarzyskiem.
Po wojnie nie wszystkie zwłoki ekshumowano i pochowano w oznaczonych grobach.
Nie odkopano całych dużych piwnic Pasażu Simsona, gdzie do tej pory znajdują się ofiary przywalone gruzami zbombardowanego budynku – w tym liczni cywile i powstańcy.
Po kilku latach od zakończenia wojny, gdy rozpoczęto odbudowę stolicy, do uprzątnięcia gruzów i niwelowania terenu używano maszyn budowalnych. Gruz wywożono na budowę Stadionu Dziesięciolecia, Kępy Potockiej i Kopca Powstańczego. Pobudowano drogi, place, nowe budynki.
Jedyna dziś nadzieja na przywrócenie nam pamięci o katach i ofiarach leży w profesjonalnych, apolitycznych historykach. Naszym obowiązkiem jest oddanie honoru i czci wszystkim warszawskim ofiarom roku 1944. Bez podziałów na poległych na polu chwały żołnierzy, ich służby pomocnicze i brutalnie pomordowanych cywili.
Uczcijmy ich pamięć. Ustanówmy Dzień Pamięci Ofiar Powstania Warszawskiego w rocznice jego zakończenia, 3 października. Nikt inny nie jest tak bardzo świadom tego obowiązku jak my, seniorzy. Musimy zapewnić spokój duszy pomordowanych i naszym sumieniom. Gdy to nie jest wystarczający powód, pozostaje tylko wiara w nasze człowieczeństwo. Dalej nie ma już nic.
W dniu 3 października o godzinie 11:00 w Muzeum Woli odbędzie się Spotkanie Pamięci Ofiar Powstania Warszawskiego. Zapraszamy.
Romuald Styszyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz